Jedna z największych afer inwestycyjnych w historii Bitcoina rozgrywa się właśnie w Republice Południowej Afryki. Tamtejsza spółka AfriCrypt została oskarżona o przywłaszczenie 69.000 Bitcoinów, co stanowi obecnie około 2,4 miliarda USD.
Czym jest AfriCrypt i kto za nim stoi
AfriCrypt to południowoafrykańska spółka, którą w 2019 roku założyli bracia Ameer i Raees Cajee. Mimo iż są oni bardzo młodzi i mają kolejno 20 i 17 lat, to szacuje się, że w oparciu o ich giełdę zgromadzonych zostało około 69.000 Bitcoinów.
W połowie kwietnia spółka AfriCrypt poinformowała swoich klientów o kłopotach jakie ma na swojej platformie. W wysłanym mailu były także informacje o zamrożeniu wszystkich posiadanych przez nich kont. Rzekomą przyczyną miało być włamanie. Klienci szybko nabrali podejrzeń, gdyż w tym samym mailu zawarta była wskazówka, by nie informować żadnych służb. Powodem miały być utrudnienia, jakie spowodowałyby one w walce z zaistniałym zagrożeniem. Niedługo po tym platforma AfriCrypt została zamknięta, a bracia rozpłynęli się w powietrzu. Poszlaki wskazywały na ich potencjalny wyjazd do Wielkiej Brytanii. Przedstawiciele kancelarii prawniczej, reprezentującej część pokrzywdzonych zauważyli, że zgromadzone przez braci Cajee Bitcoiny miały zostać przepuszczone przez tak zwane miksery kryptowalutowe, co czyni je mało prawdopodobnymi do wykrycia.
Raees Cajee odpiera zarzuty
28 czerwca The Wall Street Journal opublikował rozmowę przeprowadzoną z Raees’em Cajee. Odpierał on wszelkie oskarżenia kierowane w stronę AfriCrypt. Bronił on interesu spółki mówiąc iż utrata zgromadzonych przez inwestorów środków, jest wynikiem ataku hakerskiego. Stwierdził on także, że prawdą jest iż bracia się ukrywają. Jest to jednak wynikiem gróźb jakie otrzymali od bliżej nieokreślonych osób.
Co ważne służby w RPA nie mogą podjąć żadnych formalnych działań w sprawie AfriCrypt, gdyż tamtejszy rynek kryptowalut jest nieuregulowany. Zgodnie z obowiązującym w kraju prawem, aktywa cyfrowe nie są produktem finansowym. Powoduje to, iż być może jedna z największych spraw w historii inwestycji kryptograficznych nie zostanie rozwiązana, a środki rzędu 2,4 miliarda USD być może nigdy nie zostaną odzyskane.
Podobne sytuacje miały już miejsce
Przypadek ten nie jest jednak odosobniony. Na samym rynku południowoafrykańskim znana jest sprawa brokera Mirror Trading International i jego oszustwa o wartości 589 milionów USD. Było to wówczas około 23.000 BTC. Jeżeli natomiast zarzuty przeciwko braciom Cajee okażą się nieprawdziwe, a środki, które zostały utracone rzeczywiście były efektem ataku hakerskiego, to przypominać to może sprawę Mt. Gox. Japońska giełda, która upadła w 2014 roku utraciła 850.000 BTC należących do ponad 24 tysięcy klientów. Jej sprawa wciąż trwa, a część skradzionych Bitcoinów ma wkrótce wrócić do ich byłych posiadaczy.